Zakopane po halnym: "To była przerażająca noc"
To była Sodoma i Gomora po prostu. Baliśmy się wychodzić, żeby nie dostać drzewem w głowę - relacjonuje mieszkanka Zakopanego po przejściu halnego. Prędkość wiatru dochodziła nawet do 180 km/h.
Teraz siła wiatru już zmalała. Trwa sprzątanie. Mieszkańcy relacjonują, że noc ze środy na czwartek była przerażająca.
Jak informuje radio RMF FM, w Zakopanem, które szczególnie ucierpiało w czasie wichury, cały czas trwa liczenie strat. W nocy wiatr halny wreszcie przestał wiać. Pada natomiast deszcz, a to zła wiadomość dla kilkudziesięciu mieszkańców, którym wichura uszkodziła domy.
Po dwóch dobach usunięto w mieście prawie wszystkie awarie energetyczne. Prądu nie ma wciąż około pół tysiąca mieszkańców.
W nocy zakopiańscy strażacy mogli odpocząć po najbardziej pracowitych świętach w ich 120-letniej historii. W Boże Narodzenie interweniowali ponad 250 razy. Rozłożyli m.in. 120 plandek na ponad 50 uszkodzonych budynkach.
Sprzątanie po halnym potrwa na Podhalu jeszcze wiele dni. W Tatrach wichura powaliła tysiące drzew. Wiele schronisk jest odciętych od świata. Władze Tatrzańskiego Parku Narodowego odradzają wychodzenie w góry.