Zachodnia Europa szacuje straty po huraganowym wietrze, a meteorolodzy już przewidują nadejście kolejnego silnego niżu. Cyklon Didi ma uderzyć w północno-zachodnią część Starego Kontynentu w sobotę. Według najnowszych prognoz, Didi będzie nieco słabszy od niżu Christian, który spustoszył Europę.
- Mimo, że prawdopodobnie znowu będzie silnie wiało, na razie powinniśmy spać spokojnie, bo dysponujemy wstępnymi prognozami. Jeszcze wiele może się zmienić, dlatego nie powinniśmy się nadmiernie przejmować tymi przewidywaniami - mówi Artur Surowiecki, "łowca burz" ze Stowarzyszenia Skywarn Polska.
Jak dodaje, przyczyną powstawania huraganowych wiatrów są znaczne różnice ciśnienia na niewielkiej przestrzeni. - W ostatnich dniach mamy też do czynienia z tzw. cyrkulacją strefową, w której niże wędrują z zachodu na wschód. Taka sytuacja sprzyja formowaniu się silnych cyklonów - tłumaczy Surowiecki.
- Nawet jeśli taki jesienny niż dotrze do Polski, to porywy wiatru nie będą tak silne jak w zachodniej Europie, gdzie może wiać nawet 150 km/h. Polska leży z dala od oceanu, a cyklony do trwania potrzebują stałego dopływu wilgoci. Dlatego też nie musimy się obawiać tak silnych wiatrów jak np. na francuskim wybrzeżu - zaznacza "łowca burz".
W ostatnich dniach na zachodnią Europę uderzył aktywny niż Christian. Na skutek różnych wypadków, do jakich doszło w wyniku silnego wiatru, zginęło 16 osób, a służby wciąż naprawiają zniszczenia. Najsilniej wiało nad Morzem Północnym - aż 191 kilometrów na godzinę.