Rowerem i pieszo: trzy pomysły na rowerową wycieczkę z dala od zgiełku
Wakacyjny urlop nie musi oznaczać błogiego, leniwego spędzania czasu na plaży – coraz więcej z nas wybiera rekreację, łącząc zwiedzanie turystycznych zakątków z aktywnością fizyczną. Szczególną popularność zyskują wyprawy rowerowe, które dla amatorów – wbrew pozorom – nie muszą być krótkie, nudne i trudne do pokonania. Na wczesnojesienny kierunek rowerowych wypadów warto wybrać sąsiednie Niemcy – to kraj ze znakomicie przygotowaną ofertą turystyki rowerowej. Wraz z Niemiecką Centralą Turystyki przygotowaliśmy trzy propozycje na wycieczkę na „dwóch kółkach” z dala od zgiełku.
Niedawne badania "Polacy na dwóch kółkach" pokazały, że aż 87 proc. Polek i Polaków regularnie jeździ na rowerze - i zdecydowana większość z nich deklaruje, że przejażdżki na "dwóch kółkach" to ich główny sposób spędzania wolnego czasu i najważniejszy rodzaj aktywności fizycznej. Nie da się ukryć, że do wzrostu popularności roweru przyczyniła się też pandemia Covid-19 i wzrost społecznej świadomości związanej z grożącym nam kryzysem klimatycznym - to w końcu jeden z najbardziej ekologicznych środków transportu, przynoszącym bezpośrednie korzyści każdemu, kto choć na chwilę na niego wsiądzie.
Przemieszczanie się rowerem na co dzień przestało być już rzadkością, tak samo jak spędzanie urlopu na rowerowych szlakach, nie dziwi więc, że kolejne państwa czynią z roweru swój priorytet. Jednym z najlepszych przykładów są Niemcy, dotąd kojarzone z może najlepszą na świecie siecią autostrad: dziś niemal cały kraj da się przejechać na rowerze, a trasy - prowadzące do najważniejszych atrakcji turystycznych i wzdłuż najważniejszych rzek - są w większości bezpieczne, bo odseparowane od ruchu samochodowego. Oto trzy pomysły na rowerową wycieczkę po kraju naszych zachodnich sąsiadów, dzięki którym zobaczycie Niemcy z zupełnie innej perspektywy, bo bliskie naturze i z dala od zgiełku największych miast.
Licząca sobie już niemal czterdzieści lat niemiecka trasa D6 ściśle łączy się z biegiem Dunaju, drugiej najdłuższej rzeki w Europie, zachwycającej swoją ogromną siłą i zmiennością. Co ciekawe, nie rozpoczyna się jednak u źródeł Dunaju - co do właściwej lokalizacji początku biegu rzeki nadal trwają spory ekspertów - więc szlak rozpoczyna się... nad Renem, w miasteczku Weil am Rhein, tuż przy granicy z Francją i Szwajcarią. Niemiecki szlak wzdłuż Dunaju ciągnie się przez ponad 750 km (z których część można przebyć wyłącznie promem) i prowadzi do Pasawy, miasta na granicy z Czechami, nazywanego "bawarską Wenecją". Choć trasa jest wymagająca i - zwłaszcza jej alpejskie odcinki - stosunkowo trudna, cieszy się szczególną popularnością wśród turystów - co roku przemierzają ją dziesiątki tysięcy rowerzystów.
Donauradweg podzielona została na czternaście etapów, z których każdy liczy nie więcej niż 72 km, dających się przejechać w mniej niż sześć i pół godziny. Mniej wprawni rowerzyści, którzy chcą uniknąć największych trudności, powinni pominąć etapy czwarty i piąty, czyli przejazd w okolicach miasta Tuttlingen: to tutaj mamy do czynienia z największymi przewyższeniami, a trasa prowadzi wzdłuż skalnych ścian. Większość drogi jest dobrze oznakowana i wiedzie po utwardzonych ścieżkach, niekiedy trzeba jednak korzystać z dróg publicznych, które jednak są dosyć bezpieczne i cechują się niskim natężeniem ruchu. Zdecydowana większość szlaku jest utwardzona, a luźne podłoże stanowi niecałe 20% całej długości D6.
Na tej naddunajskiej trasie można spędzić i dwa tygodnie - i zawsze będzie co zobaczyć i zwiedzić. Szlak wiedzie przez niezliczoną liczbę wsi, miast i miasteczek, położonych w bajkowo prezentującym się krajobrazie. Szczególnymi uwagi są zwłaszcza przybierające niekiedy nietypowe kształty ściany skalne, które stały się podstawami dla licznych zamków. Po drodze warto zatrzymać się w Blaubeuren i zobaczyć jedyne w swoim rodzaju turkusowe jezioro krasowe przed zabytkowym kompleksem zakonu benedyktynów, a także w Ulm, by zobaczyć może najwyższą wieżę kościelną na świecie, dzięki której katedra w Ulm liczy sobie ponad 161 metrów! Im bliżej mety, tym więcej idyllicznych widoków bawarskich miasteczek, które kryją w sobie unikatowe zabytki, pochodzących nawet z czasów rzymskich! Koniecznie warto zahaczyć o Hallertau, region słynący z uprawy chmielu, szparagów i znakomitej kuchni - wspominamy o tym nie bez powodu: na ostatnich trzydziestu kilometrach szlaku można spotkać wiele restauracji serwujących wyborne, tradycyjne dania kuchni niemieckiej.
Więcej informacji o Donauradweg znajdziesz tutaj.
Jedną z najpiękniejszych tras rowerowych w Niemczech jest Bałtycki Szlak Rowerowy. Licząca niemal osiemset kilometrów trasa rozpoczyna się na wyspie Uznam (to znacząca wygoda dla turystów z Polski, którzy swoją wycieczkę mogą rozpocząć już w Świnoujściu) i podzielona została na piętnaście odcinków, każdy o długości od 19 do 103 km, dających się przejechać w czasie do pięciu godzin spokojnej jazdy rowerem. Całość obliczona została na jedenastodniową wyprawę, choć nie da się ukryć, że metę, czyli leżące tuż przy granicy z Danią miasto Flensburg, można osiągnąć nieco wcześniej dzięki licznym "skrótom", czyli kursującym po częstych tutaj zatokach promom, wszystko jednak zależy od tego, jak wiele chcemy zobaczyć w okolicy kolejnych etapów. Nadbałtycka trasa D2 w sporej części jest utwardzona, choć zdarzają się fragmenty szutru - warto mieć to na uwadze, jeśli na swój wakacyjny cel wybiorą ją rodzice, chcący przewozić dzieci w doczepkach. Szlak jest jednak całkiem bezpieczny - prowadzi albo osobnymi ścieżkami rowerowymi, albo wzdłuż mało ruchliwych dróg wiejskich, a poziom trudności jest raczej niski: trasa ciągnie się wzdłuż wybrzeża, przez płaskie tereny, choć nie można lekceważyć pojawiających się tu kilku stromych podjazdów.
Trasę najlepiej pokonywać podczas letnich miesięcy, choć dobre warunki zdarzają się zarówno wczesną wiosną, jak i pod koniec października. Warto jednak pamiętać, że - ze względu na bliskość morza - warunki pogodowe są zmienne, często występują tu silne wiatry, dlatego należy zabrać ze sobą ciepłą odzież.
Co da się zobaczyć podczas wyprawy Ostseeradweg? Przede wszystkim setki nadmorskich kurortów, które - często doskonale zachowane - wyglądają jak żywe wyjęte z XIX wieku! To również setki metrów najpiękniejszych piaszczystych plaż, liczne mola, latarnie morskie, ceglane miasteczka pamiętające czasy Hanzy czy zapierające dech w piersiach wapienne klify - takie jak te w północnej części wyspy Rugii. Miłośnicy historii koniecznie powinni nieco zboczyć z trasy i zajrzeć do Peenemünde, gdzie mieści się muzeum prezentujące dawne prace nad bronią rakietową V1 i V2, czy poświęcić parę godzin na zwiedzanie Miasta Siedmiu Wież, czyli Lubeki. Trasa D2 to jednak przede wszystkim podziwianie piękna Bałtyku - jego surowości i majestatyczności.
Więcej o niemieckim wybrzeżu znajdziesz tutaj.
Na koniec trasa, która cieszy się coraz większą popularnością, a która została wytyczona tak, by przemierzenie jej nie było celem samym w sobie - najważniejsze jest tu wolne odkrywanie kolejnych regionów, miast, wiosek, zmieniających się krajobrazów, by podróż na rowerze była odpoczynkiem i relaksem, a nie tylko czczym wyścigiem. Europaradweg R1 to europejski szlak rowerowy prowadzącego z Calais we Francji do Sankt Petersburga w Rosji - jego niemiecka część liczy niemal tysiąc kilometrów trasy, która w unikalny sposób pokaże zmienność krajobrazu naszych zachodnich sąsiadów. Rozpoczynając się na granicy z Niderlandami, w Vreden, w siedemnastu etapach prowadzi nas do granicy z Polską w Kostrzynie nad Odrą i mimo sporej odległości, może być znakomitym wyborem dla każdego rowerzysty - zarówno dla rodzin chcących podróżować z dziećmi, jak i seniorów czy tych rowerzystów, którzy nie czują się już tylko amatorami dalekobieżnych wypraw.
Etapy liczą sobie do osiemdziesięciu kilometrów i każdy z nich da się pokonać w mniej niż siedem godzin spokojnej jazdy. Warto jednak wspomnieć, że spośród wspomnianych siedemnastu odcinków - trzy - pomiędzy miastami Goslar i Dessau-Roßlau - charakteryzują się sporą trudnością, więc ci, którzy nie czują się gotowi na zmierzenie się z przewyższeniami mogą tę część ominąć dzięki połączeniom kolejowym.
Kolejne części trasy R1 pokazują wspaniałą zmienność niemieckiej przyrody. Od granicy z Niderlandami mija się setki kilometrów wrzosowisk, bagien i bujnych łąk, z których może najpiękniejsze znajdziemy w okolicach miasta Münster. Mniej więcej od miasta Schloß Holte-Stukenbrock okolica robi się coraz bardziej pagórkowata - to tutaj spotkamy Las Teutoburski wraz z kolejnymi potokami, majestatycznymi kamieniołomami i imponującymi lasami bukowymi. Górskie krajobrazy Westfalii czy doliny Dolnej Saksonii to również znakomita okazja do zobaczenia kolejnych zamków, rynków hanzeatyckich miast czy rozległych pól pełnych dzikich zwierząt! Kolejne etapy to możliwość podziwiania kolejnej zmienności niemieckiej przyrody - od powrotu w góry (Harz zobaczony na żywo pozostawia niesamowite wrażenie!) do brandenburskich dolin. Na całej, niemal tysiąckilometrowej trasie można znaleźć ciche, bezpieczne miejsca do obcowania z naturą, a także setki światowej klasy zabytków: warto zobaczyć i dom Marcina Lutra, i zamek na wodzie w Darfeld. Ci, którzy oczekują mistycznych przeżyć, powinni z kolei udać się do Hexentanzplatz, miejsca, gdzie przed wiekami odbywały się pogańskie obrzędy. Wieść niesie, że to właśnie tutaj, przebrani za czarownice i uzbrojeni w miotły Sasi toczyli walki z niosącymi chrześcijaństwo Frankami.
Więcej informacji na temat trasy R1 znajdziesz tutaj.
Warto pamiętać, że do niemieckich miast da się dojechać koleją z wielu polskich miejscowości, a to może najwygodniejszy sposób na dotarcie za granicę z rowerem. Zdecydowana większość niemieckich pociągów oferuje nie tylko zniżki na bilety grupowe (powyżej dwóch osób), ale też specjalne bilety rowerowe, w większości z nich nie będzie również problemu z zabraniem jednośladu (tylko niektóre składy ICE nie oferują możliwości przewozu roweru).
By ułatwić rowerzystom dalekobieżne, parodniowe wycieczki, przygotowano nawet specjalny program ułatwiający znalezienie bezpiecznego noclegu dla rowerzystów - Bett+Bike zrzesza prawie sześć tysięcy certyfikowanych hoteli, kempingów i innych obiektów, przyjaznych turystom na dwóch kółkach.
Warto pamiętać, że w Niemczech obowiązuje nieco odmienne prawo rowerowe niż w Polsce, choć sporo przepisów jest takich samych, m.in. te dotyczące stanu technicznego roweru, wymaganego oświetlenia czy przewożeniu dziecka jako pasażera. Istotnymi informacjami dla turystów z Polski będzie na pewno fakt, że za złamanie niektórych przepisów grożą nam punkty karne i mandaty (sięgające nawet 350 euro), a rowerzyści muszą mieć wykupione ubezpieczenie komunikacyjne lub polisę OC.
Więcej informacji na temat ścieżek rowerowych oraz zakwaterowania znajdziesz tutaj.
Partnerem publikacji jest Niemiecka Centrala Turystyki.