Wlk Brytania: Powódź wzdłuż Tamizy
Powodzie w Wielkiej Brytanii objęły dziś dolinę Tamizy powyżej Londynu. Woda zalała dziesiątki tysięcy hektarów w okolicach Windsoru, Slough i na przedmieściach brytyjskiej stolicy. Do pomocy wezwano wojsko. Niestety, prognozy na najbliższe dni są niepokojące. Meteorolodzy nadal ostrzegają przed intensywnymi opadami.
Dotychczas powodzie dawały się we znaki z rzadka zaludnionym okolicom w południowo-zachodniej Anglii, odległym od Londynu. Dziś Tamiza i jej dopływy, które wzbierały już w weekend, wylały na najgęściej zamieszkanych terenach pod Londynem, w hrabstwach Berkshire, Buckinghamshire i Surrey. Jest to najbogatsza okolica Wysp brytyjskich, tak zwany "pas milionerów".
Zdjęcia z helikopterów ukazują malownicze wsie i setki rezydencji otoczonych przez olbrzymie rozlewiska. Woda przerwała połączenia drogowe i kolejowe, mieszkańcy kilku miejscowości poruszają się po ulicach kajakami i łodziami. Zalana kanalizacja wyrzuca nieczystości ze studzienek na ulicach i wewnątrz domów, co budzi obawy przed możliwością epidemii. Jak dotąd nigdzie nie podjęto jednak decyzji o ewakuacji mieszkańców.
Poranna brytyjska prasa zamieściła dziś ocenę strat wynikłych z dotychczasowych powodzi - 650 milionów funtów. Teraz ta suma jest już nieaktualna - trzeba ją pomnożyć kilkakrotnie, gdyż każda z zalanych rezydencji warta jest od kilku do kilkudziesięciu milionów. Na jutro i środę zapowiadane są dalsze intensywne opady.
Za powód najbardziej mokrej zimy w południowej Anglii od 1910 r. uważana jest tzw. oscylacja quasi dwuletnia - szybki, wąski i silny prąd powietrzny, który utworzył się w atmosferze nad równikiem.
Prąd powietrzny powstaje w wyniku różnicy temperatur między tropikalnymi masami powietrza nad równikiem i mas powietrza polarnego. Efektem jest zmiana kierunku wiatru ze wschodniego na zachodni w odstępach 14 miesięcy.