Atak zimy na Bałkanach
Śnieżne zawieje w północnej Serbii sparaliżowały w piątek transport i spowodowały przerwy w dostawie prądu. W Rumunii od niedzieli z powodu mrozów i opadów śniegu zmarło 13 osób. W Bułgarii ofiarą mrozu padły cztery osoby; lód zablokował port w Warnie.
W Serbii żołnierze pomagają w ewakuacji ludzi uwięzionych w samochodach i autobusach. Około 20 osób, które utkwiły w głębokim śniegu na drodze, zostało stamtąd zabranych wojskowym śmigłowcem.
Armia przyszła z pomocą służbom ratunkowym, które od czwartku wieczorem próbują ewakuować około stu osób, którym groziło zamarznięcie w unieruchomionych samochodach na drodze łączącej Belgrad ze Zrenjaninem, 70 km na północny wschód od stolicy.
Do niektórych samochodów ratownicy usiłują dotrzeć torując sobie drogę za pomocą buldożerów i ciężkiego sprzętu. Te osoby, których nie udało się jeszcze ewakuować, czekają w dwóch autobusach - również unieruchomionych. "Sytuacja jest krytyczna. Chcemy wydostać stamtąd przed nocą tylu ludzi, ilu się da" - powiedział Goran Nikolić ze służb ratunkowych.
Najtrudniejsza sytuacja jest w regionie Banat w Wojwodinie, gdzie na skutek silnego wiatru powstały tak potężne zaspy na większości dróg, że ruch jest prawie całkowicie sparaliżowany.
W Bułgarii od kilku dni zablokowany jest port w Warnie. Odwołano setki lotów. Szkoły i budynki publiczne zostały zamknięte. W wielu regionach w tysiącach domów nie ma prądu. Ekipy ratownicze nie są w stanie dotrzeć do najbardziej dotkniętych klęską obszarów, bo wiele dróg jest zupełnie zablokowanych przez śnieg.
Na granicy z Rumunią powstały wielokilometrowe korki, w których niektórzy kierowcy spędzili blisko dobę.
W Rumunii od niedzieli utrzymują się arktyczne mrozy. Ruch na drogach paraliżują burze śnieżne. Od poniedziałku w wielu miejscowościach na południu kraju zamknięte są szkoły.